New Text Document (2)(2), spec

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jestem pelen pomyslow jak czubkowpsychiatryczne szpitale i faktycznieniezrownowaona mam banie wspolnazajawke chwale obserwujac czczacychchwale potrzebujacych blysku fleszykamer mam fetysz na ublizaniechociaz preferuje nie zwracac uwagi isc dalejuwazam zeby nie ujebac buta w scenicznymkale sporo psychicznych kalek probujacychpuszczac na poziomie scieki ziomie powiemtobie nawet w klopach na taki szajs miejscabrak chlopak popatrz wrzucam kolejny trakrap w moim sercu jak na plucach rakkazda historia ma swoj poczatekwiele watkow wspolna fabulescenariusz uklada zycie wstajesz upadaszszukasz ukrycia nabierasz pewnoscisiegasz po proszki smak gorzkidaje slodki stan jestem dalejniz na poczatku moja walka trwawszystko wporzadku pomagala trawachociaz sporo szkod wyrzadzalawiele problemow wymazala sobie samemunakazala wiele pytan zadac do kupywsponienia poskladac w odmet zapomnieniakazala spadac temu co usuwalo usmiechusmiech z twarzy zaczalem znowu marzycusunelem strach musialem struc siepokazala czastke dydaktyzmu pomagla odnalezcantidtoum odsunac poglady od idiotow populizmuwciaz poslizg ryzko zeby nie poscicpalnac browar szanowac zycie nalezyciego nie zmarnowac nalezycie do tychdo watek kumaja czy z wątem sprzeciwzglaszaja czemu cpun sie rapem zajalze swądem gandzi ktora gardzipiepszeni ministraci przyklady dla spoleczesntwanieudalnie probujace udowodnic wyzszoscwez rozmawiaj z takim gosciemprzestawiaj argumenty prosciej ni przedskolakompredzej rap wyjdzie lakom nie rozumiemem ich wogleudaja ze posiadaja wiedze jak goglea wypadaja zalosnie zazdrosnie o umyslustan ze seryjna produkcja wyznaczylamiejsce ustalia z gory numer w rzedziezamiast rozjanic umysl gorzej bedziejestem dumny wiem ze przejde przez kazda przaszkodebo nie kieruje decyzji opinia ogolusugeruje opuscic stado matolow ruszyc przed siebiesprobowac znowu poznac ludzi nie oceniac znowu mnie to nudziuwierz ziomus przemierzac swiat opetany kapustągdzie klotnie powoduje glupstwo wszedzie tego mnostwoosodzasz mnie spojrzyj w lustro czlowiekuniezaleznie od cudych pogladow nei bede wiezniem cudych osoadowsprobowalem zycia bo uwazam w sumienie poznasz smaku jesli nie sprbujeszstartujesz majac gorzej gorsza pozycje wiedzmozesz osiagnac wiecej zycie wysikinagradza zalezy ci zeby miec charakterpodejmuj kade wyzwanie nawet jesli nie jest latweciegle jedna mysl mi towarzyszy czemu paradoks tak sie dla mnie liczy?w ciszy slsyzysz najwiekszy natlok mysli chyba nie musze liczyc ile osob tak mysli ?swojego czasu nie odstepowalem od grasu i alko z jakiegos powodu pomoagalem sobie tym z wewnetrzna walką bez piepszania bzdor sentymentów jaralem wiecej skretow niz dzieciakow wieczorem oglada mapetow potrzebowalem zapomnienia zalewalem wspomnienia bez opamietania ale takie zycie jest w tych czasach ze nawet bedac judaszem mozesz zrobic z kogos judasza pare lat zycia poszla w zpomnienie probujac sobie przypomnienic wywoluje zaklocenia jak na antenie piepsze to bredze prawilniakow dookola ktorych jedynym miejscem zycia z ludzmi byla szkola zludzenia wyobrazenia to sposob poznawania smordu ulic odoru ktroy zabijal dobro odbieral godnosc deprawujac moralnosc bardziej niz malolata porno kolejny horro dla mojej psychiki psy zalewaja chodniki szukaja kogo moga zrobic nikim piepszone szkodniki bledy systemu chca wpakowac we wnyki znienacka zeby pokazac wyniki po zastawionych pulapkach nieudolne gnidy pilnujace prawa nigdy nie przestana wstretem mnie napawac zamaist naprawiac umysly malolatow katuja szykanuja wtracaja do poprawczakow chcieli by gangsterow wielkich afer ale bada cwelow twierdzi ze za malo ma wyplate wysylaja tajniakow gniebiocych spoleczenstwo utwierdzajac prochniakow mlodierzy szalenstwo systemu przeklenstwo dilerzy zawladneli ulicami i tak manipuluja krajem w komitywie z piepszonymi mocherami.poki utrzmyjesz kurs insteresujeszsie tylko soba upadajac poznajeszco czuja ludzie kiedy upadajawiec chociaz nie toleruje nalogowprzechlewania zycia i wiem ze juzpo nich nie odstepuje od podaniadloni bo kazdy jest czlowiekiemczujesz sie wazny wazniejszy stanprzed bogiem wypowiadajac te slowagwaraantuje posmakujesz zycia tychktorych okpiles bo zamiast odkupicswoje winy z innych kpilesskumaj wkoncu czlowieku potrzebuejszspokuju unikaj stresu mysle nastawna pokuj a nie do boju skapswa dusze we wschodzacym sloncunajlepszym leku na spokuj wswiecie bez regol gdzienie masz co liczyc na kolegowod jotow browarow ktoyrzyna melanzu przeleja alkoale w razie klopotow nieofiaruja wlasnego potu dopkiwrzystko w porzadku widzisztchorzy ktorzy z rosadku bezcharakteru zostawiaja cie sobiesamemu odpowiedz mordo iluna codziej pozorantow spotykaszna swojej drodze udaja prawdyreprezantatow tyle do nich czujeco psy do chyndrantow olac ichrapuje pojmujesz potrzebuje rapujak ludzie lajsow roznych smakoww wybor nie ingeruje bo kazdemu co innego smakujewiec co w oczy cie kluje jeslihejtujesz pikuj szczupakiemz dachu nie interesuje mniejak to przyjmujesz propsujeszkonstruktywnie krytykujesz wporzadkuw wyscigu nie startujewiec jesli o mnie spekulujeszjak pies chydrant to traktujeod poczatku drogi pilnowalemutrzymania watku zeby z sensemgadac mam swoje miejsce co chceszto gadaj ale za majkiem z prawda wpadajalbo idz sie ksiedzu wyspowidacrap spis przezyc przemyslentak wiem jak cisniesz skup sie lepiejmoze wkoncu wycisniesz z takim gownemna polu zrobisz kariere na trakuczlowieku zucasz konkrety stoiszza sterem albo szorujesz pokladplynen w swoim statku kiedy wchodzepodklad pamietaj bratku nigdypresji opanowania nie poddamza kazdy blad place ale pozdrawiamsrerdecznym palce jesli myslisz zekiedys komus chold oddam nikomunie cholduje i tego nie oczekujewysowam pomocna dlon kazdemu ktoryw jednym szeregu suniepodtrzymuje wuhtee pogladow ktoreuksztalowalem choc z prepektywy czasuje w dojrzalosc ubralem swoje podejsciemialem i w kazdym tekscie sztukeutrzymywalem za malo przeslanek wyslalemszukajacych poklasku bez talentu informowalemszkoda atramentu na ich rapowanieniech sie wezma za pisanie kolysanekskil szlifowalem latami co mowiaza plecami lata mi miedzy nogamikolejny wers w zeszycie zapiszezapelnie kolejna petle na bicieobserwujac zycie opisuje sumeuczuc gram na strunie rapuchcac struc lakowzebrac doswiadczenia kolekcjonowacwspomnienia usuwac zadarzenia bezznaczenia z pamieci a ludzi ocenamnie wcale nie meczytlumu nie potrzebuje klipowani autografow zeby zgraniacpropsy od dobrych chlopakowobserwuje szczegoly wysowamspekulacje zimna logika weryfikujacracje kazdy wers taka ma podstawemam wiecej poziomu od niektorychziomow nawet jak obbroce litrai wcale nie musze na nogach wytrwacogarnia blogi spokuj kiedy marzeniawznosze pod obloki i stan piepszonegoamoku kiedy na ziemie sprowadzajaje te bloki pilnuj na twarzy usmiechunawet pechu nie pozwol sie nikomuograniczyc jesli chce komus trasywytycz niech kupi psa i prowadza gona smyczyskumaj wkoncu czlowieku potrzebuejszspokuju unikaj stresu myslenie nastawna pokuj a nie do boju skapswa dusze we wschodzacym sloncunajlepszym leku na spokuj wswiecie bez regol gdzienie masz co liczyc na kolegowod jotow browarow ktoyrzyna melanzu przeleja alkoale w razie klopotow nieofiaruja wlasnego potu dopkiwrzystko w porzadku widzisztchorzy ktorzy z rosadku bezcharakteru zostawiaja cie sobiesamemu odpowiedz mordo iluna codziej pozorantow spotykaszna swojej drodze udaja prawdyreprezantatow tyle do nich czujeco psy do chyndrantow olac ichpozory w zyiu odgrywaja za duza roleprzez nie w wiekszosci spraw powaznienie biore ciegle biegne zdyszanyprzepelniony nadzieja ucziciem ktoredusze ogrzeje nawet jesli od innych chlodobu biegonow wieje sam to znaszpoznajesz co dzienne ktos z pozoru dobrytwoim katem bedzie kiedy zaufanie zdabedziefalszu taniec odbedzie depczac owoc czlowiezenstwasprowadzajac na ludzkosc kolejne przeklenstwai piepsze madrosci naukowcow z telewizjiprzepelnionych uczuciem hipokryzji wymadrzajacychwizji dziecaki szukaja wzorcow na ulicy ty wywyzszasmowisz o kulturze nie znajac zasad dziczya wrzuta na murze jest wandalizmemmam piepszona schoze ze widze zbyt wielepodsumowujac ta sfere ludzie potrzebuja hajsuzamiast jak kiedy ludzi i dla spotkania z celemomina mornolsc dzilajac wyrachowanieskrycie dla kapusty marnujac cudze zyciechcac zrozumiec glodny narod bedac przy koryciekolezka od zycia dostal wszystkorodzicow zarobasow tylko jedngogo meczyli samotnosc brakowali odwagido zycia szukal ukrycia przed problemamipo draginiestety ludzie pokazuja zaletyzamiast o wadach rozmawiac boczasem w waznym sparawach podtepniechca swoj obrt nadac na wszystko gotowobstawiam czarny scenariusz i zyjewartosciami ktorych nie spisze notariuszstojac na pograniczu dumy i kurestwadokonuje wyborowa wybor czesto to nie jest pestkaprzez to uklasztaltowalem charakterprzechodzilem drogi ktore nie byly latwedostalem od laosu tratwe glosu rozsadeksprawia ze jest nieco latwiej patrzecobiektywniesamemu dogadujac sie z zsumiembo w niektorych sprawach obiektywnoscnieistnieje to decyzje z rozpeduciezko ni... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl
  •