Narada w stoilicy cz. II, czy napewno jesteś pełnoletni

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strona Puchata
Narada w stoilicy cz. II
Autor: boratyñski
sobota, 21 maj 2011
Zmieniony sobota, 21 maj 2011
W recepcji zostawiłem dowód osobisty i wzi±łem klucz od pokoju. Brakowało trzech chłopaków, w tym
mojego współlokatora Norberta.- Gdzie jest ten nowy? – zapytałem Tomka.- Widziałem jak przed
firm± wsiadał do samochodu Pawła. Jak znam ¿ycie to wst±pili gdzie¶ do marketu, aby kupiæ zaopatrzenie
na wieczór.- No tak, Paweł młodemu nie odpu¶ci i wieczorem bêdzie musiał siê wkupiæ –
odparłem.- I bardzo dobrze!. Ka¿dy z nas to przechodził, to i nowy musi trochê straciæ. Jaki masz numer
pokoju?- 320. A wy który?- Piêtro wy¿ej. Mieszkamy pod 418. Ty ¶pisz z tym nowym? Jak siê pojawi to
we¼cie flaszkê i przyjd¼cie na drinka. Mamy jeszcze sporo czasu. – rzucił Marcin, który schwycił
ju¿ swoj± torbê i zacz±ł i¶æ w kierunku windy.- OK. Przyjdziemy, chyba, ¿e nowy spanikuje, ale nie
wygl±da na takiego – odpowiedziałem.- Wy te¿ przyjd¼cie – Marcin zaprosił mieszkañców
kolejnego pokoju: chłopaków z Gdañska i Białegostoku. Ledwo uchyliłem drzwi posypały siê
wizytówki agencji towarzyskich. Pokojowa dobrze odpracowała kasê, któr± dostaje za co¶ takiego od
miejscowych burdeli. O, nowo¶æ: która¶ z tych usługowych firm oferowała tak¿e panów: szczupli,
wysportowani itd. Wszyscy podaj± informacjê, ¿e doje¿d¿aj± do hotelu. Czyli i hotelowi portierzy musz±
mieæ z tego jakie¶ profity. Cały przemysł… Wszedłem do pokoju i zaraz uruchomiłem wentylator i
klimatyzacjê. Było duszno jak cholera. Zasłoniłem okna kotarami, aby ten ¿ar, który dzi¶ lał siê z nieba
nie wpadał do ¶rodka. Pokój jak pokój. Komoda, dwa krzesła, telewizorek i tradycyjnie dwie szklaneczki i
dwie wody mineralne. Najwa¿niejsza dla mnie jest zawsze łazienka. Ta była OK. Zdj±łem marynarkê,
koszulê, buty i skarpety. Uf! Jaka ulga. Wyj±łem z torby koszule na dzisiejszy wieczór i jutrzejszy dzieñ.
Powiesiłem w szafie. „Pójdê siê wyk±paæ, bo jak zjawi siê Norbert to zd±¿ymy jeszcze przed
kolacj± zaliczyæ drinka w pokoju Marcina”. Usłyszałem pukanie do drzwi. „O, dojechał
pewnie mój nowy znajomy” pomy¶lałem i poszedłem otworzyæ. Faktycznie w drzwiach stał
Norbert. Miał torbê, pokrowiec na garnitury i dwie plastikowe torby z butelkami. Lał siê z niego pot. - No,
nareszcie jeste¶. Gdzie Wy kr±¿yli¶cie tyle czasu? - Byli¶my jeszcze w markecie na zakupach –
odparł, taksuj±c mnie od stóp do głowy. Pewnie był rozczarowany moj± przeciêtn± budow±. Przy tym
facecie, który wa¿ył na moje oko jakie¶ 120 – 130 kilogramów wygl±dałem raczej na chucherko. -
Ja idê siê teraz pod prysznic. Rozpakuj siê. Potem wskoczymy na górê do Marcina na małego kielicha.
Mamy 15 minut. Wyjmuj±c z torby moje przybory toaletowe widziałem k±tem oka, jak rzucił swoje
baga¿e na łó¿ko. Zdj±ł marynarkê i siêgn±ł po wodê mineraln±.- Kurna! Jak ciepło.- Mamy ¶rodek lata
wiêc nie narzekaj. – popatrzyłem jak zdejmuje marynarkê. Biała koszula przykleiła siê do pleców i
zobaczyłem, ¿e mój współlokator ma owłosione plecy: poskrêcane czarne włosy prze¶witywały przez
mokry przyklejony do ciała materiał. Na ten widok poczułem jak do mojego penisa zaczyna napływaæ
krew…- Nie k±piesz siê? To mo¿e ja pójdê, bo muszê siê jeszcze ogoliæ przed wyj¶ciem. –
zaskoczył mnie i wyrwał z rozmarzenia.-Nie, nie. Ju¿ idê. Tak siê zamy¶liłem. A jak chcesz siê goliæ, to
wchod¼. Łazienka jest du¿a. – odparłem i odwracaj±c siê zacz±łem zdejmowaæ spodnie i slipy. W
lustrze szafy widziałem k±tem oka jak Norbert patrzy na mnie i jak lekko siê nachylił aby podejrzeæ to co
dyndało mi miêdzy nogami. „Ciekawski ten mój misio” – pomy¶lałem z
zadowoleniem. Chwyciłem z łó¿ka rêcznik i poszedłem do łazienki. Ufff… Tego mi było
trzeba. Letnia woda spływała po moim ciele. Facet, który wymy¶lił kabinê prysznicow± powinien dostaæ
Nobla. Zastanawiałem siê jak bêdzie wygl±dał dzisiejszy wieczór. Ró¿ne włochate my¶li przebiegały mi
przez głowê i zaraz te najbardziej kosmate odganiałem; „On ma ¿onê i dziecko! Daj sobie spokój i
nawet nie próbuj. Lepiej jak ju¿ nie mo¿esz wytrzymaæ, ty stary głupi baranie, wybierz siê do gejowskiej
sauny, gdzie nieraz przy okazji przyjazdów do Warszawy bywałe¶”.Moj± walkê z samym sob±, a
dokładnie z dylematami co do dzisiejszego wieczoru, przerwało wej¶cie do łazienki podmiotu moich
kłêbi±cych siê jak włosy na jego plecach my¶li. - Pozwolisz siê ogolê w miêdzyczasie?- Jasne. Je¶li nie
przeszkadza ci moja obecno¶æ, to proszê bardzo.- Ale¿ sk±d! – jego odpowied¼ niosła w sobie
jak±¶ obietnicê.Zacz±łem spłukiwaæ pianê po szamponie i mydle, kiedy mnie zapytał:- Jakiego u¿ywasz
¿elu? Ładnie pachnie. Tak ¶wie¿o.Odwróciłem siê w jego stronê i zobaczyłem, ¿e zamiast siê goliæ,
przygl±da siê mi. Odsun±łem plastikowe drzwiczki kabiny prysznicowej. Omal siê nie przewróciłem z
wra¿enia: stał wpatruj±c siê we mnie tylko w bokserkach. Był wspaniały. Silnie zbudowany. Du¿y.
Owłosiona krêconymi czarnymi kêdziorkami klatka piersiowa i brzuch. Piersi z du¿ymi ciemnobr±zowymi
sutkami wystaj±cymi z pl±taniny mokrych loczków, opadały lekko na okr±gły brzuch. „Tak
powinien wygl±daæ bearsowy Apollo” – pomy¶lałem. Znów wróciło to uczucie narastaj±cego
podniecenia, które zaczyna siê gdzie¶ tam w ¿oł±dku, a potem przechodzi do lêd¼wi i koñczy siê
nabrzmieniem w kroczu. Brrrr.. - Takie jaki¶ granatowy ¿el mam – odparłem i odwróciłem siê
szybko, aby ukryæ moje podniecenie. – Zostawiê go tutaj. Jak chcesz mo¿esz u¿yæ- Dobry ¿elik nie
jest zły – rzucił i obaj siê roze¶miali¶my – ale nie dziêki. Nie bêdê mieszał zapachów. Nie
pasuje do mojej wody koloñskiej. Pachniałbym jak kozioł.- No ja ju¿ koñczê. Wychodzê. Mo¿esz
Powered by Joomla!
Wygenerowano: 22 May, 2011, 18:20
 Strona Puchata
wskakiwaæ pod prysznic. – rozsun±łem dokoñca drzwi kabiny i siêgn±łem po rêcznik. Owin±łem siê
nim na biodrach. Norbert stał przy umywalce skrobi±c maszynk± swój ciemny zarost na twarzy. Aby
wyj¶æ do pokoju musiałem przecisn±æ siê tuz za nim. Miejsca w tym miejscu łazienki nie było zbyt du¿o.
Mo¿e zrobiłem to specjalnie, a mo¿e spowodowała to ciasnota. Przesuwaj±c siê za nim przejechałem
moim nabrzmiałym w połowie fallusem po jego po¶ladkach. Był pochylony do przodu, aby lepiej widzieæ
siê w lustrze. Patrzył na mnie.- Oj! Sorry! – rzuciłem. Roze¶miał siê.- Pospiesz siê. Czekaj± na nas
– odparłem te¿ z u¶miechem wychodz±c do pokoju. Wytarłem siê. Szybko zało¿yłem
slipy i spodnie aby zanim wróci ukryæ w nich mojego nabrzmiałego fiuta. Nie brakowało mu wiele aby stał
na baczno¶æ gotowym do miłosnych igraszek. „Ty stary głupku, po co siê napalasz?” Có¿
tamten widok był silniejszy od faktu, ¿e tego wcale nie chciałem. Nie zawsze natura chce nas słuchaæ. Po
chwili byli¶my obaj w pokoju. Ja w garniturowych spodniach i on w rêczniku na biodrach.- Powiedz jak to
bêdzie dzisiaj wygl±dało. Kupiłem wódkê na wpisowe do waszej ekipy. – to mówi±c usiadł
naprzeciwko na łó¿ku. Wygl±dał bosko. Rozchylił uda i potê¿ne kształtne łydki. Zacz±ł smarowaæ twarz
kremem i u¿ył dezodorantu pod pachy. Doleciał do mnie ten ciê¿ki zapach zapamiêtany ze spotkania w
siedzibie firmy. Miêdzy jego nogami a rêcznikiem utworzyła siê czarna tajemnicza dziura. Z tej otchłani
spogl±dał mnie czubek jego mêsko¶ci: fałdy br±zowej skóry wokół główki ró¿owo-fioletowego penisa.-
Teraz idziemy na górê. Wypijemy po małym drinku, a potem jedziemy taksówkami do knajpy na kolacjê z
szefami.- Mam zabraæ wódkê?- Nie. Zostaw j± jak wrócimy – odparłem i wiedziałem ju¿, ¿e nie
bêdê dzisiaj szukał atrakcji m/m na mie¶cie w saunie dla facetów. - Ok. Zaraz bêdê gotowy – to
mówi±c wstał i byæ mo¿e przypadkiem rêcznik, którym był owiniêty został na łó¿ku, a on pokazał mi siê
cały nagi…- Ups! Przepraszam.- Nie ma sprawy. Mnie to nie gorszy. Nale¿ê do tych, których trudno
jest w ogóle zgorszyæ – odparłem.- Ja chyba te¿. Zreszt± jestem naturyst±: nic co ludzkie nie jest
mi obce.- No widzê, ¿e jeste¶ piêknie równo opalony – nie mog±c oderwaæ wzroku od tego
nied¼wiedzia. Pod lekko zwisaj±cym brzuchem, który poni¿ej pêpka tworzył słodk± fałdkê włosy rzedły i
prawdziwy g±szcz zaczynał siê dopiero u nasady penisa i wokół moszny. Przyznajê, ¿e rozmiary jego
genitaliów mnie rozczarowały. Spodziewałem siê tam tak zwanego „miêcha”, a to co
zobaczyłem było raczej w standardowym rozmiarze. Uwagê przykuwały jedynie spore fałdki
ciemnobr±zowej skóry na pr±ciu. Miałem wra¿enie, ¿e mógłby ni± obdzieliæ jeszcze dwóch innych go¶ci.
„Nie mo¿na mieæ wszystkiego w rozmiarze XXL” – pomy¶lałem.- Od dawna jeste¶
¿onaty? – ta my¶l nie dawała mi spokoju i był± jak deska ratunku, której chwytałêm siê aby
ostudziæ moje po¿±danie.- Od 12 lat. Córka do szóstej klasy. Przyszł± na ¶wiat zaraz po ¶lubie.-
Wcze¶niak? – za¿artowałem.- Pobierali¶my siê ju¿ po jej narodzinach – wyja¶nił –
Ale to wszystko to dłu¿sza historia i nie chcê o tym teraz o tym gadaæ. A ty ¿onaty jeste¶?- Nie. Samotnik
z wyboru, albo jak niektórzy mówi±: stary kawaler. Chod¼. Znikamy ju¿ czas na nas.Wyszli¶my
zamykaj±c za sob± drzwi.
*Ewentualne podopieñstwo postaci i miejsc jest zupełnie przypadkowe i niezamierzone.Koniec czê¶ci
II. CDN
Powered by Joomla!
Wygenerowano: 22 May, 2011, 18:20
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl
  •